„Nic nie trwa wiecznie”
Rozdział 4.
- Dobranoc. – poczułam, że całuje mnie w czubek głowy na co
uśmiechnęłam się. Usnęłam, lecz jak zwykle sen nie mógł być długi. Jak mówiłam
po krótkim czasie obudziłam się, a przynajmniej tak mi się wydawało…
Krzyk… Strach… Płacz… Kolejny koszmar… Tylko taki jakby
inny…
Obudziłam się ze łzami w oczach. Podniosłam głowę. Byłam w
swoim pokoju. Zdziwiłam się, ponieważ wydawało mi się, że zasypiałam w domu
naprzeciwko, jednak nie zwracając już dłużej na to uwagi zsunęłam nogi z łóżka
i podniosłam się. Chcąc postawić następny krok poczułam, że zaraz upadnę. W
ostatnim momencie złapałam się za szafkę stojącą niedaleko. Zamknęłam oczy…
Poczułam, że ból słabnie, więc otworzyłam oczy. Ruszyłam przed siebie,
pewniejszym krokiem. Cisza jaka panowała w całym domu była przerażająca.
Powolnym i lekko chwiejnym krokiem zeszłam na dół. Jedyne co tam zastałam to
kurz. Po chwili poczułam zimny podmuch wiatru na ramieniu. Przestraszyłam się
lekko. Spojrzałam w bok i zauważyłam skąd pochodzi to zimno. Podeszłam do
termostatu i przycisnęłam przycisk z napisem „WŁĄCZ”. Podeszłam do okna i zauważyłam,
że pora dnia szybko się zmienia wręcz nie proporcjonalnie szybko. Zdziwiona
postanowiłam sprawdzić co się dzieje, nie zważając na ubiór otworzyłam drzwi i
wyszłam na schody. To co zobaczyłam nie mieściło się w głowie. Ze zdziwienia
otworzyłam szerzej oczy. Tajemniczym powodem był „pokaz” bo inaczej się tego
nie da powiedzieć. Zobaczyłam jakąś rodzinę, z wózkiem i małą dziewczynką przy
boku swojej mamy. Nagle wszystko minęło, a po chwili ukazał się kolejny skrawek
„pokazu. Zobaczyłam dwie małe dziewczynki biegające po ogródku. Śmiały się i
goniły nawzajem. Po chwili kolejna wizja. Wspólny spacer. Ta sama rodzina. Te
same dziewczynki, tylko tym razem starsze… Dużo starsze.. Nie rozumiałam tej
aluzji aż do momentu, w którym jedna z nich odwróciła się w moją stronę.
Dopiero wtedy zrozumiałam, że to była moja rodzina, moja siostra, moi rodzice..
Mój własny „pokaz” …
Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza, gdyż zdałam sobie sprawę,
że wstrzymuję je już od dłuższej chwili. Zdarzenia przebiegały gwałtownie,
szybko. Zobaczyłam każdy dzień z mojego życie w ciągu 10 minut. Zobaczyłam
ostatni dzień jaki do tej pory pamiętałam. Wszystko nagle zgasło. Rozejrzałam się
dookoła z lekkim zdziwieniem. Nie zobaczyłam nic co przykuło by moją uwagę. Kiedy
już chciałam wejść do domu światła nagle włączyły się i wszystko zaczęło się od
nowa tyle, że tym razem nie zobaczyłam siebie jako małą dziewczynkę. Wręcz przeciwnie,
byłam dorosła. Nowa szkoła, nieznajome twarze. Co dziwne byłam sama, bez
rodziny, bez przyjaciół, bez Adama.
Nagle scenografia zmieniła się. Było ciemnio, zimno i cicho.
Jedynym światłem była oddalona o 10 metrów latarnia i jadący z prawej strony, z
oddala samochód. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam bardzo szybko jadący samochód,
który jak widać nie miał w zamiarze zwolnienia przed zakrętem. Obydwa samochody
zbliżały się do siebie dość szybko. Przestraszona natłokiem zdarzeń wyrwałam
się z zamyślenia. W jednej sekundzie doszło do zderzenia się samochodów. Całe
zdarzenie odbyło się dosłownie przede mną. Odłamki metalu latały mi nad głową,
lecz mimo tego nie uciekłam tylko stałam już nie z przerażeniem, a raczej
szokiem, który pojawił się na mojej twarzy. Nagle z samochodu wyszła jakaś
dziewczyna. Była cała zapłakana i na tyle przerażona, że nie dała rady się nie
podnieść. Nie udało mi się zobaczyć jej twarzy. Ale raczej nie była znaną mi
osobą. Jedyne co mnie w tej chwili dziwiło to, to dlaczego byłam na miejscu
tego zdarzenia. Nigdzie nie zauważyłam siebie, ani mojej rodziny, ani
przyjaciół. Usłyszałam jak ktoś woła o pomoc. Głos był bardzo stłumiony i
dobiegał z samochodu sportowego. Spojrzałam w tamtą stronę i już wiedziałam do
kogo on należał. Blondynka wzywała pomoc. Nagle z samochodu zaczynał wydobywać się
ogień. Jeszcze bardziej przerażona dziewczyna zaczęłam krzyczeć i płakać. Po jakichś
5 minutach na miejsce stłuczki dotarła policja, straż pożarna i pogotowie.
Ludzie ze służb specjalnych biegali w te i z powrotem, strażacy gasili ogień,
ratownicy medyczni starali się uspokoić dziewczynę. Obraz stawał się mglisty. Ostatnią
rzeczą jaką dostrzegłam było to, że dwóch facetów wkładało czyjeś ciało do
czarnego worka…
Obraz zniknął całkiem, ja poczułam jak ktoś mną szturcha i
krzyczy. Otworzyłam lekko oczy i dostrzegłam zapłakanego chłopaka, który się
nade mną pochylał. Otworzyłam oczy szerzej i przekręciłam głowę. Obudziłam się
w miejscu, w którym zasypiałam. Byłam zbyt zszokowana aby wykonać jakikolwiek
ruch. Jedyne co udało mi się zrobić to przenieść wzrok z powrotem na chłopaka. Był
przerażony, miał opuszczoną głowę i trzymał mnie za dłoń. Ścisnęłam ją mocniej
i wtedy spojrzał na mnie.
- O Boże kochany, jak ja Ci dziękuję … -odpowiedział przez
łzy.
- Coś się stało? –wydyszałam, zdziwiona jego zachowaniem.
- Przecież ty, ty, ty.. –nie dokończył. Przez chwilę
zastanawiał się nad czymś po czym dodał – Wezwałem pogotowie.
- Co? Dlaczego? Coś ci się stało?! –odparłam słabym, lekko
przerażonym głosem
- Nie. Mi nic się nie stało a dlaczego tak myślisz?
- To dlaczego wezwałeś pogotowie? –na miejsce przerażenia
weszło zdziwienie i senność.
- Spałaś całą noc. Próbuję obudzić cię od 2 godzin. Przestraszyłem
się, że, że .. ehh…
- Nic mi nie jest nie widzisz? –odparłam ze sztucznym
uśmiechem, gdyż głowa bolała mnie niemiłosiernie.
- Przekonamy się.. –chciał powiedzieć coś jeszcze, lecz
przerwało mu głośne pukanie do drzwi.
‘’Adam’’
- Przekonamy się.. –chciałem powiedzieć coś jeszcze,
niestety przerwało mi pukanie do drzwi. Zbiegłem szybko na dół otworzyć drzwi.
- Szybko. Jest na górze. –poleciłem i razem z lekarzem
weszliśmy po schodach, a następnie do mojego pokoju. Ania nawet na nas nie
spojrzała, leżała bez ruchu. Lekarz wziął jakiś nieznany mi przyrząd i
poświecił jej w oczy po czym stwierdził
- Zabieramy ją do szpitala.
- Dobrze. Będę jechał za wami. –znieśli Anię z górę po czym
zniknęli w głębi karetki. Wybiegłem za nimi i wsiadłem do samochodu…
Hej. Bardzo was przepraszam, że nic nie dodałam ale po pierwsze nie miałam czasu bo szkoła, a po drugie to mama zabrała mi laptopa bo miałam szlaban i w ogóle... :/
Aby wam to wynagrodzić postaram się dodać dziś 2 rozdziały :D
Nie wiem jak będzie w następnym tygodniu, gdyż będzie wywiadówka i sami rozumiecie. W ferie niestety ja nie wypoczywam, ponieważ mam szkoła ... -,- ale postaram się w 2 tygodniu coś dodać. Jeszcze raz bardzo was przepraszam ale niestety no tak wyszło. :(
Życzę wam miłego czytania.! Mam nadzieję, że się spodoba <33