niedziela, 26 kwietnia 2015

Ogłoszenia :)

Wiem, że długo nie dodawałam nowego rozdziału i wiem, że pewnie zawiodłam niektóre osoby... Niestety brak czasu jak i wyobraźni mi na to nie pozwoliły. Ostatnio egzaminy, teraz bierzmowanie, później wybór szkoły, a jeszcze później bal spady mi na głowę w najmniej odpowiednim czasie. Gdy tylko znajdę chwilę wolnego czasu i chociaż skrawek mojej wyobraźni się uaktywni od razu biorę się za pisanie nowego rozdziału, dlatego też śledźcie bloga i wyczekujcie :) bardzo chciałabym zobaczyć jakieś komentarze odnośnie tego czy ktokolwiek jeszcze czeka na nowy rozdział? pozdrawiam wszystkich i trzymajcie za mnie kciuki :D

sobota, 21 lutego 2015

"Nic nie trwa wiecznie" Rozdział 7


„Nic nie trwa wiecznie”
Rozdział 7.
‘’Ania’’
Moje przeczucia można powiedzieć, że nie poszły na marne. Chociaż zależy, z której strony na to spojrzeć. Przyjechał i tata i Michał .. Oczywiście nie obyło się bez kłótni.. Gdy tylko się zobaczyli, od razu zaczęli „zabijać” się wzrokiem. Nie to żeby się nie lubili, raczej są o mnie zazdrośni. Tata jest w domu przeważnie raz na rok, kiedy już wróci chce cały ten czas spędzić ze mną i siostrą. To drugie jest raczej nie możliwe, gdyż przed wyprowadzką Marta pokłóciła się z nim i do tej pory się nie pogodzili..
……….. 4 lata temu …….
Dzień jak każdy inny. Taa chciało by się.. 25 marca, sobota, wiosna. Sezon na siedzenie na dworku i opieprzanie się uważam za otwarty. Jako, że wyjątkowo dziś było ciepło bo aż 22 stopnie!, postanowiliśmy razem z rodzinką zjeść obiad w ogrodzie. Wiedziałam co się szykuje, ale nie wspominałam nikomu, w końcu obiecałam jej. Kiedy tematy do rozmów się skończyły i zapadła krępująca cisza, dźgnęłam Martę lekko łokciem, żeby wreszcie powiedziała, a raczej oznajmiła swoje plany, które zamierza zrealizować. Spojrzała na mnie lekko zdenerwowana, chcąc ją pocieszyć wysłałam jej uśmiech. Odwzajemniła go i chciała coś powiedzieć ale zamknęła z powrotem usta. Pokręciłam zażenowana jej postawą głową i postanowiła przerwać tę cholerną ciszę i jednocześnie zmusić ją do mówienia.
- Marta ma wam coś do powiedzenia.
Dziewczyna spojrzała na mnie wściekła i jednocześnie zawstydzona, a rodzice jak na zawołanie podnieśli głowę.
- No słuchamy cię córko. Co chcesz nam powiedzieć? – mama jak zwykle zaciekawiona tym co Marta chce im powiedzieć. Ciekawa jestem czy nadal będzie taka ciekawska kiedy się dowie. Zaśmiałam się w duchu.
- No.. No bo ja.. Noo.. kurczę… ehh..
- No powiesz wreszcie, czy mam to zrobić za ciebie?! – nie wytrzymałam już i powiedziałam coś co nie miało wyjść na jaw..
- To ty wiesz? – zdziwił się tata.
- No tak, to w końcu moja rodzona siostra nie? – wysłałam mu lekki uśmiech. Marta mnie zabije..
- No dobrze mniejsza o to czy wiedziała czy nie, chciałaś nam coś powiedzieć skarbie. O co chodzi? – mama jak zwykle uratowała sytuację. Po paru wdechach moja siostra wreszcie to z siebie wydusiła.
- Przeprowadzam się. Znaczy znalazłam odpowiednią ofertę studiów i zamierzam na nie pójść.
Rodziców normalnie zamurowało. No takiej reakcji z ich strony to się nie spodziewałam. Wymieniłyśmy spojrzenia z Martą i z powrotem przeniosłyśmy wzrok na osoby naprzeciwko.
- Powiecie coś czy nie?
- Aha. – mama jak zwykle niezawodna.
- Powiesz nam chociaż ile minut zajmie ci droga w tą i z powrotem? – zapytał tata.
- Nie tato chciałeś powiedzieć godzin. – wtrąciłam się i to było chyba zła opcja, gdyż poczułam na sobie wściekły wzrok taty, a to właśnie dlatego, że wtrąciłam się do jego rozmowy z córką. U nas w domu panuje zasada: „Nie wcinamy się innym w rozmowę, a szczególnie osób dorosłych, ponieważ jest to niekulturalne, a nie tak nas wychowano” bla, bla, bla… I tak ani ja, ani moja siostra nie stosujemy się do tej zasady. Tak więc odwróciłam swój wzrok, szczerze to miałam ochotę wstać od stołu i pójść pobiegać, byle by nie musieć na niego patrzeć, ani z nim rozmawiać. Tak strasznie stosował się wszystkich zasad i przepisów, że czasem strach było się do niego odezwać, żeby nie wyjść na „nie odrośniętego od ziemi gówniarza, bez prawa do jakichkolwiek rozmów”. Lecz mimo tego zostałam, żeby wspierać moją kochaną siostrę. Jesteśmy ze sobą bardzo zżyte, prawie każdą chwilę spędzamy razem, nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, nawet z Majką nie jesteśmy aż tak blisko. Wracając do tematu jego spojrzenie mówiło, że mam siedzieć cicho. Oparłam się o oparcie, wzięłam do ręki telefon i zaczęłam się nim bawić.
- O czym mówi twoja siostra? – wiedziałam, że dopiero po tym pytaniu rozpocznie się prawdziwa wojna. Ojciec zawsze chciał dla nas jak najlepiej, dlatego też twierdził, że najlepiej będzie jeżeli zostaniemy w Warszawie, tu gdzie jest nasz dom.
- No bo chcę się przeprowadzić, ale nie gdzieś tutaj.
- A gdzie? – w jego głosie można było wyczuć irytację i zdenerwowanie.
- Do Anglii? – to brzmiało raczej jak pytanie, a nie odpowiedź.
- Nie ma mowy! – teraz to już był po prostu wściekły …
- Ale dlaczego? Przecież sam mówiłeś, że zaakceptujesz każdy mój wybór i zawsze będziesz mnie wspierał! Już zapomniałeś?!
- Ale to jest parę tysięcy kilometrów stąd! Jak ty sobie to wyobrażasz?!
- Jak ja sobie to wyobrażam?! Póki co to ciebie nie ma prawie w ogóle w domu!
- Kochani uspokójcie się! Kłótnią niczego nie wskóracie!
- Ja to co innego! Ja pracuję na to żebyś ty miała co jeść i miała w czym chodzić!
- No i właśnie o to chodzi! Powinieneś dać mi szansę! Tato jestem już dorosła i chcę podejmować własne decyzje.
- Może i jesteś dorosła, ale na pewno nie jesteś poważna i nie potrafisz o siebie zadbać! Zachowujesz się jak dziecko Marta. Tu impreza, tam impreza. Niedługo oświadczysz nam, że jesteś w ciąży i, że nie wiesz kto jest ojcem! – teraz to już przesadził.. Spojrzałam się na Martę. Miała łzy w oczach.
- Mikołaj. – upomniała go mama.
- Co Mikołaj?! Ty nic nie powiesz?! Jasne, że nie.. Nigdy nie potrafiłaś otworzyć gęby!
- Przestań już do cholery, bo przesadzasz! Widzisz coś złego w tym, że nasza córka chce się kształcić?!
- Nie.. Ja widzę coś złego w tym, że chce wyjechać!
- Oj przestań już z tym wyjazdem! Kiedyś musiało to nastąpić.. i dobrze o tym wiesz!
- Powiedziałem NIE I KONIEC KROPKA! Nie będę więcej rozmawiał na takie tematy. W Warszawie są świetne warunki na naukę, nie wiem dlaczego tego nie doceniasz..
- Ależ tato. Istnieje coś więcej niż tylko Warszawa i kto jak kto, ty powinieneś wiedzieć o tym najlepiej!
- Przestań już gadać o tym bo pieprzysz bez sensu! Nigdzie nie jedziesz, masz dom, masz rodzinę, a nie Anglia jej się kuźwa wymarzyła…
- Tato przestań! Ona chce tylko spełniać swoje marzenia! Tobie się udało, dlaczego nie pozwolisz jej na to samo?
- Powiedziałem ci, że masz się nie wtrącać, więc się nie odzywaj smarkulo.. –teraz to już po prostu nie panował nad sobą.
- Mikołaj wyjdź. – mama nie była już w stanie powiedzieć nic więcej. Miała dość tej kłótni, widziałam to w jej oczach.
- Że co ty do mnie mówisz?! No chyba sobie ze mnie kpisz..
- Powiedziałam wyjdź..
- Heh.. Jesteście wszystkie siebie warte. – rzucił widelcem w talerz i wyszedł z ogrodu.
………
Ostatecznie, po wielu kłótniach i nieprzespanych nocach, stwierdził, że ma to gdzieś i niech robi co chce. Od ich ostatniej kłótni, ani ze sobą nie rozmawiali, ani się za bardzo nie widzieli. Dlatego też tata nie miał nigdy okazji jej przeprosić, chociaż my z mamą i tak w to nie wierzymy. Sądzimy, że i tak zacznie jej to wypominać i znowu skończy się na kłótni. Pomimo tamtego pamiętnego dnia, nie straciłam kontaktu z tatą, w zasadzie to byliśmy bardzo zżyci i tak zostało do tej pory. Jako iż są to pierwsze święta jakie spędzimy w gronie całej rodziny, jestem przeogromnie szczęśliwa. A raczej z powodu, że spędzę je razem z tatą. Od jakichś 6 czy 7 lat nie był obecny na uroczystości, nie wiem czy ze względu na obecność Marty, czy rzeczywisty brak czasu.. w każdym bądź razie w tej chwili muszę wybierać pomiędzy ojcem, a ukochanym…


No i macie.. Jest kolejny rozdział. Miał wyglądać trochę inaczej, ale tak jakoś dobrze mi się pisało tą całą kłótnię, że pomyślałam, że będzie ona głównym wątkiem tego rozdziału. :) Mam nadzieję, że się podoba. Ten rozdział jest długiii i to dlatego, że chcę wam jakoś wynagrodzić moją nieobecność ;)
Zapraszam do czytania i KOMENTOWANIA ! Bez tego nie będzie kolejnego rozdziału :**
Huehuehue taki mały szantaż <33



sobota, 7 lutego 2015

"Nic nie trwa wiecznie" Rozdział 6


„Nic nie trwa wiecznie”
Rozdział 6.
‘’Adam’’
Poczułem jak ktoś biega po korytarzu. Podniosłem głowę i zobaczyłem pielęgniarki biegnące w kierunku Sali, w której leżała Ania. Wstałem z krzesełka i pobiegłem w tą samą stronę co one. Stanąłem obok okna jej Sali i zobaczyłem jak ją reanimują.. Ktoś zaciągnął żaluzje znajdujące się na oknie nawet na mnie nie patrząc. Odsunąłem się lekko od okna. Stałem tak przez chwilę dopóki nie usłyszałem, że maszyna, która stała obok łóżka dziewczyny, przestała pikać, a za drzwiami nie słychać było już pośpiechu i paniki lekarzy. Zakryłem usta ręką aby nie zacząć krzyczeć, a do oczu napłynęły mi łzy. Jedyne co w tym momencie czułem to ból i tęsknota.. Myśl, że nigdy już jej nie zobaczę, nie dotknę jej ręki, nie pocałuję, przerażała mnie. Słyszałem krzyki pani Ewy. Ból w jej głosie był nie do zniesienia.. Po policzkach poleciały mi pierwsze łzy.. Nie kryłem się z tym. W tym momencie było mi wszystko jedno.. Poleciały kolejne i kolejne, po chwili już płakałem. Stałem i płakałem. Z Sali wyszedł lekarz, popatrzył się na nas, spuścił głowę i delikatnie pokręcił głową po czym odszedł. Pni Ewa krzyczała i płakała jak opętana.. Osunąłem się o ścianę i schowałem głowę w kolana. Płakałem, a każda kolejna łza piekła mnie bardziej.. Świat dookoła mnie stał się niewyraźny, prawie niewidoczny..
- Hej. Obudź się. Nie powinieneś być w szkole? – blondynka, leżąca naprzeciwko mnie uśmiechała się.
Przetarłem oczy i rozejrzałem się dookoła. „Gdzie ja jestem” zapytała moja podświadomość. Przeniosłem swój wzrok na dziewczynę. Nadal się uśmiechała. Po chwili ‘’rzuciłem się na nią’’ i mocno przytuliłem.
- Ty żyjesz. Jeju jak dobrze, że tu jesteś i, że żyjesz. –prawie płakałem. „Ah jak dobrze, że to był tylko sen” moja podświadomość znowu przemówiła we mnie.
‘’Ania”
Obudziłam się i rozejrzałam dookoła. Znajdowałam się w jakieś białej Sali. Spojrzałam w bok. „Ah tak jestem w szpitalu”. Odwróciłam głowę w drugą stronę. Na fotelu obok łóżka leżał chłopak. Naj wyraźniej śniło mu się coś niedobrego, gdyż spostrzegłam delikatną łzę spływającą po jego policzku. Szturchnęłam go lekko w ramię, żadnej reakcji.
- Hej. Obudź się. Nie powinieneś być w szkole? –zapytałam uśmiechając się do niego.
Zachowywał się dziwnie. Rozglądał dookoła jakby z niedowierzeniem. Nagle wstał i przytulił mnie mówiąc
- Ty żyjesz. Jeju jak dobrze, że tu jesteś i, że żyjesz. – nie zrozumiałam jego słów, lecz mimo tego odpowiedziałam
- Jestem, a gdzie miałabym być? Jestem i nigdzie się nie wybieram. – stykaliśmy się teraz czołami i uśmiechaliśmy się.
- Kocham cię. – wypalił nagle.
- Ja ciebie też. –powiedziałam a on pocałował mnie. Przerwaliśmy go, gdyż nasza chwila prywatności została przerwana. Do Sali wszedł lekarz i spojrzał na nas z uniesionymi brwiami, na co zaśmialiśmy się. Michał odsunął się ode mnie i puścił mi oczko. Zarumieniłam się i przeniosłam wzrok na lekarza. Sprawdzał coś w karcie pacjenta po czym spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Mam dobre wieści. Wyniki badań wyszły dobrze. Najprawdopodobniej było to przemęczenie lub zdenerwowanie, gdyż nie znaleźliśmy żadnej choroby. – powiedział.
- Hmm więc co to znaczy. – otwierałam już buzię jednak Michał wręczył mnie w mówieniu.
- To znaczy, że jeżeli stan zdrowia pacjentki nie zmieni się przez tydzień wypiszemy ją do domu. – wymieniliśmy spojrzenia z chłopakiem.
- Dziękuję panie doktorze – powiedziałam na co on tylko pokiwał głową i wyszedł.
- Miejmy nadzieję, że nic ci się nie stanie przez ten tydzień i wrócisz do domu. – pocałował mnie w czoła, ja jedynie pokiwałam głową i zatopiłam się w własnych myślach co oczywiście zauważył.
- Nad czym tak myślisz? – zmarszczył brwi, co ja robiłam już od jakichś 2 minut.
- Hmm jestem strasznie zmęczona. Nie będziesz miał nic przeciwko, jeżeli położę się spać? – uśmiechnęłam się sztucznie, żeby nie odkrył, że kłamię. Jeszcze przez chwilę bacznie mnie obserwował, po czym lekko zdezorientowany pokiwał głową i dał mi buziaka w policzek i wyszedł. Tak naprawdę nie byłam zmęczona, raczej zdziwiona całą tą sytuacją. Jeszcze nigdy w życiu nic podobnego mi się nie zdarzyło. Nie miałam zamiaru nikomu tego mówić. Nadal myśląc zamknęłam oczy i odpłynęłam..
Przez ten tydzień nic się nie działo, mój stan zdrowia znacznie się poprawił. Michał przychodził do mnie codziennie. Niekiedy odwiedzili mnie jacyś znajomi ze szkoły. Dziewczyny były u mnie z 2 razy, ponieważ ja miałam zostać wypisana dopiero 24 grudnia, a więc one, podobnie zresztą jak wszyscy, wyjechały do rodziny na święta. Wyjątkowo w tym roku zważywszy na mój stan zdrowia, cała rodzina przyjechała do na. Zazwyczaj wszyscy zjeżdżają się do babci i dziadka, ale jak zwykle ja muszę coś wykombinować. W zeszłe święta siedziałam sama w domu, gdyż stwierdziłam, że nie będę sobie psuła nerwów. Zawsze wracając ze świąt od babci wszyscy są skłóceni. Norma… Mam nadzieję, że w tym roku będzie inaczej.
Strasznie mi się tu nudzi, chociaż jak sobie pomyślę, że będę musiała się denerwować to wolę już tu siedzieć. Niestety rodzinka się już zjeżdża, a ja wychodzę ze szpitala. Nawet nie wiecie jak się cieszę… podejrzewam, że zamiast taty przyjedzie po mnie Michał ..

Hejka. :) no to mamy kolejny rozdział :p hmm nie wyszedł mi za bardzo bo ostatnio nie mam weny i ogólnie same problemy . :/ NO TO OCENIAJCIE W KOMENTARZACH I PISZCIE CO MYŚLICIE I CZY CHCECIE KOLEJNY RODZIAŁ .! <33 trzymajcie się ciepło :**

poniedziałek, 2 lutego 2015

Pytania? ;)

Moi drodzy czytelnicy!
Wiem, że bardzoo długo mnie tu nie było i bardzo was za to przepraszam. :(
Tak wiem pewnie myślicie sobie "miała ferie i nic nie napisała, ale ona jest głupia" i takie tam.
Nie, nie mam zamiaru się tłumaczyć bo to będzie z mojej strony żałośnie wyglądało.. Chciałabym tylko powiedzieć, że nie miałam zbytnio czasu w ferie, gdyż codziennie miałam próby tańca, a po powrocie do domu musiałam pomagać mamie itp. do tego nie miałam laptopa, ponieważ mój kochany braciszek ciągle grał w jakieś durne gry i oglądał bajki -.- na dodatek wszystkie pomysły jakie do tej pory miałam na opowiadanie wyparowały w jednym momencie i po prostu nie mam pojęcia co mam dalej pisać :/ może gdybyście mi jakoś pokazali, że chcecie, żebym to dalej kontynuowała, lub, że wam się podoba dostałabym jakiegoś niesamowitego olśnienia i cokolwiek z siebie wydusiła ...:p nie wiem czy jest sens dalej kontynuować to opowiadanie bo widzę, że wam się nie podoba :( jeśli pokażecie mi, poprzez komentowanie, że chcecie abym kontynuowała losy Ani i Adama proszę o zostawienie komentarz pod tym postem :* nawet nie wiecie jak takie małe rzeczy motywują człowieka do dalszej pracy *.* była bym wam bardzo wdzięczna za komentowanie (mogą być nawet hejty), za jakiekolwiek uwagi odnośnie opowiadanie, może jakieś pomysły na dalszą część? ^^ chciałabym abyście byli po prostu aktywni tu, dla mnie, dla siebie, no tak po prostu :) bo niby dlaczego ja mam być aktywna skoro wy nie jesteście co ? xD nie no ale teraz tak na serio. to wy jesteście dla mnie podporą i to dla was jest to opowiadanie. :) komentarze możecie dodawać anonimowo, nie żądam od nikogo żeby podawał mi swoje imię i nazwisko ;)
Także jeszcze raz proszę o skomentowanie tego posta odnośnie sprawy dalszego kontynuowania opowiadania. Jeżeli nie chcecie dodawać tu komentarzy na waszą prośbę mogę założyć oddzielnego ask'a abyście tam mogli zadawać mi pytania w sprawie całego bloga nie tylko opowiadania ;)
CZEKAM NA WASZE OPNIE W KOMENTARZACH PONIŻEJ ♥♥♥
P.S. przepraszam za jakiekolwiek błędy oraz interpunkcje <333

środa, 21 stycznia 2015

Wracam z przeprosinami... :(

Hejka. :/
Wracam z przeprosinami..
Eh znowu zawiodłam :/
Ostatnio nie miałam humoru, żeby pisać cokolwiek, w ogóle nie miałam na nic ochoty... Teraz kiedy podniosłam się lekko z dołka jak na zawołanie nie mam czasu :(
Dzisiaj powinno pojawić się opowiadanie, lecz to nie jest pewne..

piątek, 16 stycznia 2015

Ogłoszenia parafialne :D

Hejka. Myślę, że kolejny rozdział pojawi się w weekend bądź po niedzieli :) Przepraszam, że tak późno ale szkoła i jeszcze 31 mam bal i muszę chodzić na lekcje tańca i takie tam :p

środa, 14 stycznia 2015

"Nic nie trwa wiecznie" Rozdział 5


„Nic nie trwa wiecznie”
Rozdział 5.

 ‘’Ania”
„Jest inaczej, a zarazem tak samo”
Śniłam.. A może jednak nie? Może to była chora rzeczywistość, której nie byłam w stanie ogarnąć.. Wiem tylko jedno… To czego nigdy bym się nie spodziewała, zbliża się wielkimi krokami…

‘’Adam”
- Zabieramy ją do szpitala.
- Dobrze. Będę jechał za wami. –znieśli Anię z górę po czym zniknęli w głębi karetki. Wybiegłem za nimi i wsiadłem do samochodu. Droga nie trwała długo. Może z 15 minut. Po dotarciu zabrali ją na jakąś salę. Chciałem tam wejść, lecz nie pozwolili mi. Złapałem się za głowę i zacząłem chodzić w kółko, gdy nagle usłyszałem swój telefon. Zacząłem przeszukiwać kieszenie kurtki aż w końcu znalazłem cel. Spojrzałem na wyświetlacz „Michał” zakląłem pod nosem gdyż przypomniałem sobie, że miałem po niego przyjechać i zabrać do szkoły, ponieważ jego samochód jest w przeglądzie. Spojrzałam na godzinę. Za 20 minut zaczynają się zajęcia. Po raz kolejny zakląłem. Niechętnie przycisnąłem zieloną słuchawkę i przybliżyłem telefon do ucha.
- Stary gdzie ty jesteś?! Spóźnimy się! – usłyszałem głos pełen złości.
- Jestem w szpitalu.
- Co się stało?!  Wszystko z tobą w porządku?! Miałeś wypadek?!– wydawało mi się, że krzyczał.
- Tak, ze mną wszystko w porządku. – uspokoiłem go
- To co się w takim razie stało? – zapytał już trochę spokojniejszy.
- Coś z Anią. – zauważyłem z sali, do której zawozili przed chwilą Anię wychodzi lekarz- Sorry ale muszę kończyć. Oddzwonię później.
- Ej czekaj co się stało?! Halo jesteś?! – pomimo jego pytaniom rozłączyłem się i podbiegłem do lekarza. Bez żadnego przywitania zapytałem :
- Co z nią?!
- Dzień dobry. Żeby się cokolwiek dowiedzieć musimy zrobić najpierw badania. – odpowiedział spokojnym głosem po czym chciał odejść, lecz zastąpiłem mu drogę
- A kiedy wykonacie te badania?
- Przede wszystkim proszę się uspokoić bo pana gniew nam nie pomoże. Po drugie jesteśmy już w trakcie badań, więc proszę usiąść albo zrobić coś innego i spokojnie czekać na informacje. – bardzo wyraźnie podkreślił słowo „spokojnie”.
- Dobrze. Dziękuję i przepraszam. – pokiwał tylko głową po czym wyminął mnie i odszedł.
Michał dzwonił do mnie jeszcze z 5 razy ale nie odebrałem. Siedziałem tam dobre 5 godzin. Usłyszałem głosy dobiegające ze strony recepcji, więc ciekawy odwróciłem głowę w tamtą stronę. Zobaczyłem wystraszoną mamę Ani, podszedłem do niej i się z nią przywitałem
- Dzień dobry.
- Gdzie ona jest?! Co się stało?!
- Też chciałbym to wiedzieć. Nie mogłem jej rano obudzić, wystraszony zadzwoniłem po pogotowie.
- Dobrze zrobiłeś kochany – poklepała mnie po policzku po czy uśmiechnęła się. Odwzajemniłem go.
Usiedliśmy oboje na krzesełkach obok sali. Po godzinie z sali wyszedł ten sam lekarz co wcześniej. Pani Ewa od razu podbiegła do niego, a ja poszedłem w jej ślady.
- Co z nią jest?! Co z moją córeczką?!
- Spokojnie. Jej organizm jest strasznie osłabiony. Nie zauważyła pani nic dziwnego w jej zachowaniu? Może brała narkotyki?
- Nie no nie wydaje mi się żeby była w stanie wziąć to dziadostwo. Nie tak ją wychowywałam.
- Tu nie chodzi o wychowanie proszę pani. Na pewno nic pani nie zauważyła? Czy na przykład nie chciała nic jeść, spotykała się z jakimś podejrzanym towarzystwem? – pokręciła głową
- Nic? Na pewno? To bardzo ważne dla nas aby podać przyczynę.
- Nie raczej nie.
- Raczej? – wypytywał. Pni Ewa nie odpowiedziała więc zrobiłem to za nią.
- Na pewno
-  A ty to niby kto? Brat? Kolega?
- Jestem jej chłopakiem. To ja ją tu przywiozłem i nie zauważyłem nic dziwnego w jej zachowaniu, a szczególnie wczoraj. Była ze mną.
- Yhy. Czy w nocy stało się coś szczególnego?
- Nie. Oglądaliśmy film, zjedliśmy pizzę i poszliśmy spać.
- Dobrze. Jeżeli dowiemy się czegoś konkretnego z wyników badań powiadomimy państwa.
- Ale jak to? To Ania nie wraca dziś do domu?
- Przykro mi ale musimy zostawić ją na obserwację. Za tydzień powinniśmy już ją wypisać. – bez większych wyjaśnień, odszedł.
- Niech pani jedzie do domu. Ja z nią zostanę. – zaproponowałem.
- Jesteś wspaniałym chłopakiem wiesz. – uśmiechnęła się do mnie ciepło
- Dziękuję. Staram się. – również się uśmiechnąłem
- Cóż muszę wziąć sobie wolne. Dziękuję, że tak się nią opiekujesz. Do zobaczenia jutro.
- Tak. Do zobaczenia. – odpowiedziałem po czym wyszła, a ja wszedłem na salę.
Leżała tam.. Taka bezbronna.. Wyglądała na tak delikatną, jakby miała się za chwilę rozpaść na milion kawałeczków.. Miała zamknięte oczy.. Oddychała tak jakby sprawiało jej to trudność.. Bardzo powili podszedłem do niej. Usiadłem na krześle obok łóżka. Spojrzałem na jej twarz. Wydawała się smutna. Przybliżyłem swoją twarz do jej twarzy, po czym złożyłem delikatny pocałunek na jej policzku. „KOCHAM CIĘ” szepnąłem do jej ucha. Wróciłem z powrotem na swoje miejsce i chwyciłem ją za rękę…

‘’Ania"
Tu chodzi tylko o ciebie…
 
No i jest! Nareszcie :p Przepraszam was bardzo jest mi naprawdę bardzo głupio ... :( Postaram się dodawać częściej ale nie obiecuję .. :** życzę miłego czytania i komentowania!! <333
 

Przepraszam...

Hej....
Przepraszam was bardzo, bardzo, bardzo .. :(
Przepraszam, że nie dodałam wtedy 2 rozdziałów i, że w ogóle ostatnio bardzo mało dodaję.. :(
Ale niestety brat zabrał mi laptopa i nie miałam jak wstawić ani napisać .. poza tym szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła i pełno obowiązków ..
Postaram się jakoś to nadrobić. Rozdziały powinny się pojawiać w weekendy :) Jeżeli coś nie wyjdzie postaram się was o tym powiadomić. ;)

sobota, 10 stycznia 2015

"Nic nie trwa wiecznie" Rozdział 4


„Nic nie trwa wiecznie”
Rozdział 4.
- Dobranoc. – poczułam, że całuje mnie w czubek głowy na co uśmiechnęłam się. Usnęłam, lecz jak zwykle sen nie mógł być długi. Jak mówiłam po krótkim czasie obudziłam się, a przynajmniej tak mi się wydawało…
Krzyk… Strach… Płacz… Kolejny koszmar… Tylko taki jakby inny…
Obudziłam się ze łzami w oczach. Podniosłam głowę. Byłam w swoim pokoju. Zdziwiłam się, ponieważ wydawało mi się, że zasypiałam w domu naprzeciwko, jednak nie zwracając już dłużej na to uwagi zsunęłam nogi z łóżka i podniosłam się. Chcąc postawić następny krok poczułam, że zaraz upadnę. W ostatnim momencie złapałam się za szafkę stojącą niedaleko. Zamknęłam oczy… Poczułam, że ból słabnie, więc otworzyłam oczy. Ruszyłam przed siebie, pewniejszym krokiem. Cisza jaka panowała w całym domu była przerażająca. Powolnym i lekko chwiejnym krokiem zeszłam na dół. Jedyne co tam zastałam to kurz. Po chwili poczułam zimny podmuch wiatru na ramieniu. Przestraszyłam się lekko. Spojrzałam w bok i zauważyłam skąd pochodzi to zimno. Podeszłam do termostatu i przycisnęłam przycisk z napisem „WŁĄCZ”. Podeszłam do okna i zauważyłam, że pora dnia szybko się zmienia wręcz nie proporcjonalnie szybko. Zdziwiona postanowiłam sprawdzić co się dzieje, nie zważając na ubiór otworzyłam drzwi i wyszłam na schody. To co zobaczyłam nie mieściło się w głowie. Ze zdziwienia otworzyłam szerzej oczy. Tajemniczym powodem był „pokaz” bo inaczej się tego nie da powiedzieć. Zobaczyłam jakąś rodzinę, z wózkiem i małą dziewczynką przy boku swojej mamy. Nagle wszystko minęło, a po chwili ukazał się kolejny skrawek „pokazu. Zobaczyłam dwie małe dziewczynki biegające po ogródku. Śmiały się i goniły nawzajem. Po chwili kolejna wizja. Wspólny spacer. Ta sama rodzina. Te same dziewczynki, tylko tym razem starsze… Dużo starsze.. Nie rozumiałam tej aluzji aż do momentu, w którym jedna z nich odwróciła się w moją stronę. Dopiero wtedy zrozumiałam, że to była moja rodzina, moja siostra, moi rodzice.. Mój własny „pokaz” …
Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza, gdyż zdałam sobie sprawę, że wstrzymuję je już od dłuższej chwili. Zdarzenia przebiegały gwałtownie, szybko. Zobaczyłam każdy dzień z mojego życie w ciągu 10 minut. Zobaczyłam ostatni dzień jaki do tej pory pamiętałam. Wszystko nagle zgasło. Rozejrzałam się dookoła z lekkim zdziwieniem. Nie zobaczyłam nic co przykuło by moją uwagę. Kiedy już chciałam wejść do domu światła nagle włączyły się i wszystko zaczęło się od nowa tyle, że tym razem nie zobaczyłam siebie jako małą dziewczynkę. Wręcz przeciwnie, byłam dorosła. Nowa szkoła, nieznajome twarze. Co dziwne byłam sama, bez rodziny, bez przyjaciół, bez Adama.
Nagle scenografia zmieniła się. Było ciemnio, zimno i cicho. Jedynym światłem była oddalona o 10 metrów latarnia i jadący z prawej strony, z oddala samochód. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam bardzo szybko jadący samochód, który jak widać nie miał w zamiarze zwolnienia przed zakrętem. Obydwa samochody zbliżały się do siebie dość szybko. Przestraszona natłokiem zdarzeń wyrwałam się z zamyślenia. W jednej sekundzie doszło do zderzenia się samochodów. Całe zdarzenie odbyło się dosłownie przede mną. Odłamki metalu latały mi nad głową, lecz mimo tego nie uciekłam tylko stałam już nie z przerażeniem, a raczej szokiem, który pojawił się na mojej twarzy. Nagle z samochodu wyszła jakaś dziewczyna. Była cała zapłakana i na tyle przerażona, że nie dała rady się nie podnieść. Nie udało mi się zobaczyć jej twarzy. Ale raczej nie była znaną mi osobą. Jedyne co mnie w tej chwili dziwiło to, to dlaczego byłam na miejscu tego zdarzenia. Nigdzie nie zauważyłam siebie, ani mojej rodziny, ani przyjaciół. Usłyszałam jak ktoś woła o pomoc. Głos był bardzo stłumiony i dobiegał z samochodu sportowego. Spojrzałam w tamtą stronę i już wiedziałam do kogo on należał. Blondynka wzywała pomoc. Nagle z samochodu zaczynał wydobywać się ogień. Jeszcze bardziej przerażona dziewczyna zaczęłam krzyczeć i płakać. Po jakichś 5 minutach na miejsce stłuczki dotarła policja, straż pożarna i pogotowie. Ludzie ze służb specjalnych biegali w te i z powrotem, strażacy gasili ogień, ratownicy medyczni starali się uspokoić dziewczynę. Obraz stawał się mglisty. Ostatnią rzeczą jaką dostrzegłam było to, że dwóch facetów wkładało czyjeś ciało do czarnego worka…
Obraz zniknął całkiem, ja poczułam jak ktoś mną szturcha i krzyczy. Otworzyłam lekko oczy i dostrzegłam zapłakanego chłopaka, który się nade mną pochylał. Otworzyłam oczy szerzej i przekręciłam głowę. Obudziłam się w miejscu, w którym zasypiałam. Byłam zbyt zszokowana aby wykonać jakikolwiek ruch. Jedyne co udało mi się zrobić to przenieść wzrok z powrotem na chłopaka. Był przerażony, miał opuszczoną głowę i trzymał mnie za dłoń. Ścisnęłam ją mocniej i wtedy spojrzał na mnie.
- O Boże kochany, jak ja Ci dziękuję … -odpowiedział przez łzy.
- Coś się stało? –wydyszałam, zdziwiona jego zachowaniem.
- Przecież ty, ty, ty.. –nie dokończył. Przez chwilę zastanawiał się nad czymś po czym dodał – Wezwałem pogotowie.
- Co? Dlaczego? Coś ci się stało?! –odparłam słabym, lekko przerażonym głosem
- Nie. Mi nic się nie stało a dlaczego tak myślisz?
- To dlaczego wezwałeś pogotowie? –na miejsce przerażenia weszło zdziwienie i senność.
- Spałaś całą noc. Próbuję obudzić cię od 2 godzin. Przestraszyłem się, że, że .. ehh…
- Nic mi nie jest nie widzisz? –odparłam ze sztucznym uśmiechem, gdyż głowa bolała mnie niemiłosiernie.
- Przekonamy się.. –chciał powiedzieć coś jeszcze, lecz przerwało mu głośne pukanie do drzwi.

‘’Adam’’
- Przekonamy się.. –chciałem powiedzieć coś jeszcze, niestety przerwało mi pukanie do drzwi. Zbiegłem szybko na dół otworzyć drzwi.
- Szybko. Jest na górze. –poleciłem i razem z lekarzem weszliśmy po schodach, a następnie do mojego pokoju. Ania nawet na nas nie spojrzała, leżała bez ruchu. Lekarz wziął jakiś nieznany mi przyrząd i poświecił jej w oczy po czym stwierdził
- Zabieramy ją do szpitala.
 
- Dobrze. Będę jechał za wami. –znieśli Anię z górę po czym zniknęli w głębi karetki. Wybiegłem za nimi i wsiadłem do samochodu…
 
Hej. Bardzo was przepraszam, że nic nie dodałam ale po pierwsze nie miałam czasu bo szkoła, a po drugie to mama zabrała mi laptopa bo miałam szlaban i w ogóle... :/
Aby wam to wynagrodzić postaram się dodać dziś 2 rozdziały :D
Nie wiem jak będzie w następnym tygodniu, gdyż będzie wywiadówka i sami rozumiecie. W ferie niestety ja nie wypoczywam, ponieważ mam szkoła ... -,- ale postaram się w 2 tygodniu coś dodać. Jeszcze raz bardzo was przepraszam ale niestety no tak wyszło. :(
Życzę wam miłego czytania.! Mam nadzieję, że się spodoba <33

niedziela, 4 stycznia 2015

"Nic nie trwa wiecznie" Rozdział 3


„Nic nie trwa wiecznie”
Rozdział 3.

‘’Adam’’
Dochodziła godzina 20, a Ani nadal nie było. Przez chwilę pomyślałem, że może zapomniała o tym, że się umówiliśmy, ale zdałem sobie sprawę, że to niemożliwe, ponieważ ona nigdy o niczym nie zapomina. Zostały dwie możliwości. Albo coś jej wypadło i nie miała mnie jak poinformować albo coś jej się stało. Postanowiłem to sprawdzić. Zszedłem na dół, ubrałem się i wyszedłem z domu kierując się na drugą stronę ulicy. Podszedłem do drzwi jej domu i zapukałem. Przestraszyłem się, ponieważ nie usłyszałem aby ktoś podchodził do drzwi zresztą w ogóle nic nie słyszałem. Zapukałem po raz kolejny i kolejny i kolejny gdy nagle usłyszałem jej głos odetchnąłem z ulgą. Otworzyła drzwi, a ja uśmiechnąłem się i przywitałem się w jaki ona dzisiaj rano:
- Spóźniłaś się.
- Nie prawda! – była lekko zaspana więc zapewne obudziłem ją. Spojrzałem na zegarek stojący na szafce za nią. Poszła w moje ślady i delikatnie speszona spojrzała na mnie.
‘’Ania”
Stanęłam przed drzwiami wejściowymi, przekręciłam zamek i uchyliłam drzwi. Moim oczom ukazał się nie kto inny niż Adam.
- Spóźniłaś się. – na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Nie prawda! – odparłam zaspanym głosem. Spojrzał gdzieś za mnie, z ciekawości odwróciłam się i dostrzegłam, że patrzył się na mały zegarek stojący na szafce. Dochodziła 20.
- No dobra. Może jednak się delikatnie spóźniłam.
- Delikatnie? – zapytał śmiejąc się.
- Oj no dobra. – przyznałam mu rację nie wspominając nic o nieprzespanej nocy.  –Poczekasz chwilę, pójdę się przebrać?
- Tutaj mam na ciebie czekać? – zapytał a ja po chwili zrozumiałam o co mu chodzi. Cały czas staliśmy przy wejściu. Lekko zawstydzona zaprosiłam go do domu.
- Oczywiście, że nie.  – uśmiechnęłam się lekko – Wejdź. Możesz poczekać w salonie.
- Wolałbym ci pomóc – na jego twarzy pojawił się łobuzerki uśmieszek. Zaczął się do mnie powoli zbliżać, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Pokręciłam powoli głową, cofając się w kierunku sofy. Nagle zaczęliśmy przyśpieszać, a w pewnym momencie goniliśmy się po całym parterze, śmiejąc się na cały głos. Poczułam jak łapie mnie za rękę i ciągnie w kierunku sofy, zaczynając łaskotać. Nasza „zabawa” trwała może z 10 minut, chcąc ją przerwać wydusiłam przez śmiech
- Dobra.. haha.. przestań.. haha.. już!
Kiedy mnie puścił odskoczyłam od niego jak oparzona. Spojrzał na mnie dziwnie i po chwili obydwoje wybuchliśmy śmiechem. Podeszłam do niego i mocno się przytuliłam.
- Kocham cię – powiedział nagle.
- Ja ciebie też – nie mówiąc już nic więcej puściłam go i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w dresy i koszulkę z jakimś napisem i zwykłą czarną bluzę, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Chwyciłam telefon leżący na biurku i zbiegłam na dół do znudzonego chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego kierując w stronę drzwi, po chwili usłyszałam za sobą kroki. Ubrałam buty, kurtkę i już po chwili wychodziliśmy z mojego domu. Schodki były całe oblodzone dlatego złapałam jego rękę aby się nie wywrócić. Powoli przeszliśmy przez ulicę i po kilku krokach byliśmy w jego domu. Rozebrałam się i weszłam do przestronnego salonu, a następnie do kuchni. Po tylu latach znajomości czułam się tam jak u siebie, a że zachciało mi się pić wyciągnęłam z szafki 2 kubki. Poczułam jak Adam staje za mną, kładzie ręce na biodra i całuje po szyi, z grzeczności zapytałam
- Kawa, herbata? – nie przerywając całowania odparł
- Obojętne.
- Czyli co chcesz?  
- Poproszę herbatę.
- Wiesz, że jeżeli nie przestaniesz to nic mi się nie uda zrobić? – mimowolnie uśmiechnęłam się, lecz bardziej do siebie niż do niego.
- Hehehe. – pocałował mnie w policzek i odszedł w kierunku dużej kanapy. Usłyszałam cichy dźwięk telewizora. Nalałam do kubków wody, posłodziłam dwoma łyżeczkami cukru, pomieszałam zawartość kubków i chwytając za ucho zabrałam obydwa ze sobą kierując się w stronę salonu. Postawiłam kubki na stoliku przede mną a sama usiadłam na kanapę i oparłam się o chłopaka. Schyliłam się po kubek, a kiedy chciałam się napić usłyszałam dzwonek do drzwi. Adam wstał i ruszył w kierunku drzwi. Nie przysłuchiwałam się kto to był ani czego chciał tylko przerzucałam kanały szukając czegoś konkretnego i sensownego, padło na jakiś horror. Poczułam jak ktoś siada koło mnie i trzyma coś co ślicznie pachnie.
- Zamówiłeś pizzę? – spytałam odwracając się w stronę 18-latka.
- Naszą ulubioną. – odparł uśmiechając się.
- Jeju jaki kochany. – również się uśmiechnęłam i zabrałam się za jedzenie swojego kawałka pizzy.
Po zjedzeniu pizzy i obejrzeniu filmu przenieśliśmy się na górę do pokoju. Wzięłam do ręki swój telefon i spojrzałam na godzinę. 23.37. Super, znowu się nie wyśpię – pomyślałam, po czym odłożyłam telefon.
- Idę do łazienki. Zaraz wracam. – usłyszałam. Postanowiłam w między czasie się przebrać dlatego też podeszłam do szafy chłopaka i wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulkę. Rozebrałam się z dresu i włożyłam „pożyczoną” bluzkę. Rozwaliłam się na łóżku z telefonem w ręku i weszłam na FB od razu dostałam wiadomość od Katiny
„Nie zgadniesz z kim się umówiłam”
„No nie zgadnę”
„Z Łukaszem!”
„Hmm gratuluję ;). Sam napisał?”
„O dziwo tak xd ale nie w tym rzecz :p może wreszcie coś z tego będzie :D”
„Z pewnością ;* życzę powodzenia J
„Yhy przyda się :p a co tam u ciebie”
„Nic, nudy. Siedzę u Adama J
„Mmmm hahaha”
„Przestań xD”
„Dobra, dobra ;)”
„O co ci chodzi? xD”
„O nic xd”
„No ja myślę ;) dobra uciekam pa ;*”
„Ok pa <3”
Odłożyłam telefon na szafkę obok i usłyszałam, że drzwi od łazienki otwierają się, podniosłam głowę i spojrzałam na półnagiego chłopaka. Przygryzłam wargę a on się zaśmiał. Położyłam z powrotem głowę i odwróciłam się w stronę chłopaka, który kładł się obok mnie. Kiedy położył się przysunęłam się do niego i przytuliłam.
- Dobranoc skarbie. Kocham cię. – powiedział co mnie nie zdziwiło, ponieważ zawsze tak mówi.
- Dobranoc. – poczułam, że całuje mnie w czubek głowy na co uśmiechnęłam się. Usnęłam, lecz jak zwykle sen nie mógł być długi. Jak mówiłam po krótkim czasie obudziłam się, a przynajmniej tak mi się wydawało…

No więc następny rozdział będzie jutro, bądź pojutrze. Jutro szkołą więc boję się, że nie uda mi się nic dodać, lecz będę się za wszelką cenę starała! Życzę miłego czytania, dzisiejszy rozdział trochę dłuższy niż poprzednie :)

sobota, 3 stycznia 2015

Przedstawienie postaci.


Przedstawienie postaci :

Ania Biernacka – cicha i delikatna 18-latka. Jest dziewczyną średniego wzrostu o lekko kręconych blond włosach i zielonych oczach oraz specyficznej urodzie. Mimo tego nie jest specjalnie popularna w szkole. Mieszka w Warszawie w zasadzie tylko z mamą ponieważ jej tata zarządza swoimi hotelami. Ma siostrę Martę która obecnie studiuje w Anglii. Jej najlepszymi przyjaciółkami są Maja i Katina. Maję zna od dziecka ponieważ są sąsiadkami, a Katinę od 1 klasy liceum. Dziewczyny rozumieją się bez słów. Chodzi z najpopularniejszym i najładniejszym chłopakiem mianowicie Adamem Waśkiewiczem. Mimo swojej delikatności potrafi być twarda i nie pozwoli wejść sobie na głowę. Interesuje się fotografią i architekturą. Chciałaby zostać architektem. Ma ślicznego kotka o imieniu Sia.
 
 
Maja – przyjaciółka Ani i Katiny. Dobra koleżanka Marysi. Miła i sympatyczna brunetka o brązowych oczach. Nienaganna uczennica, solidna w swojej pracy i postanowieniach. Podobnie jak jej przyjaciółki nie pozwoli wejść sobie na głowę. Od roku chodzi z Michałem, najlepszym przyjacielem Adama. Ma starszego brata Pawła, który wyprowadził się kiedy ona zaczynała liceum oraz młodszego brata Darka, który mieszka z jej mamą. Dziewczyna przeżyła rozwód rodziców i obecnie mieszka z ojcem w Warszawie. Interesuje się medycyną. W przyszłości chciałaby zostać lekarzem.
Katina – 18-letnia hiszpanka. Jest średniego wzrostu o gęstych kręconych włosach w kolorze rożu z błękitnymi końcówkami. Przeprowadziła się do Polski w wieku 16 lat. Jej mama jest polką a tata pół Hiszpanem pół Polakiem. Jest jedynaczką. Przyjaźni się z Anią i Mają od 1 klasy liceum. Jest pyskata i wredna. Nigdy się nie poddaje, zawsze ma to czego chce. Nienawidzi Moniki, szkoły oraz nauki. Twierdzi, że się nie zakochuje a jednocześnie podoba jej się Łukasz. Interesuje się modą i modelingiem. W przyszłości chciałaby zostać modelką.



Adam Waśkiewicz – wysoki i wysportowany uczeń ostatniej klasy liceum. Jest niebieskookim blondynem, najprzystojniejszym i najpopularniejszym chłopakiem w szkole. Jego najlepszym przyjacielem jest Michał ale przyjaźni się również z Łukaszem. Mieszka z rodzicami i starszym bratem – Adrianem, których praktycznie nie ma w domu ponieważ ciągle są na wyjeździe a brat imprezuje, naprzeciwko swojej dziewczyny – Ani. Mimo tego iż jest bogaty nie jest tak rozpuszczonym dupkiem jak niektórzy, przeciwnie jest uśmiechniętym i pogodnym chłopakiem bez problemów zarówno w szkole jak i w życiu prywatnym. Interesuje się samochodami. W przyszłości chciałby otworzyć własny zakład samochodowy.






Michał – najlepszy przyjaciel Adama oraz Łukasza. Jest brunetem o hipnotyzująco niebieskich oczach, cieszącym się dużą popularnością w szkole. Jest poukładanym i miłym chłopakiem. Mieszka z siostrą bliźniaczką – Marysią oraz rodzicami. Jego drugą połówką jest Maja. Interesuje się samochodami i motoryzacją.  
Łukasz – przyjaciel Adama i Michała. Mimo iż różni się trochę od przyjaciół (czyt. Jest trochę niegrzeczny i strasznie pyskaty) jest dobrym i wesołym 18-latkiem. Mieszka tylko z mamą ponieważ jego tata zmarł kiedy chłopak był jeszcze mały. Podoba mu się Katina ale nikt oprócz trójki przyjaciół o tym nie wie.  Interesuje go to samo co koledzy.
Monika – wydaje się jej, że może wszystko ponieważ jest bogata. Jest zołzą. Szaleją za nią wszyscy oprócz Adama, Michała i Łukasza. Podoba jej się Adam i chce z nim za wszelką cenę być, niestety przeszkadza jej w tym Ania. Jest zdolna do wszystkiego tylko po to aby osiągnąć to czego chce. Nienawidzi Ani i jej przyjaciółek. Ma swoje „podwładne” które robią za nią wszystko. Chciałaby być gwiazdą .


Marta – starsza siostra Ani. Ma 23 lata i studiuje prawo w Anglii. Jest brunetką o brązowych oczach i delikatnej urodzie.
Marysia – siostra bliźniaczka Michała. Śliczne brązowe lekko kręcone włosy oraz niebieskie oczy. Jest miłą i delikatną osóbką. Uwielbia zwierzęta dlatego też ma młodego pieska rasy Akita, który bawi się Hachiko.

Paweł – starszy brat Majki. Ma 25 lat i mieszka z dziewczyną w Krakowie. Do rodziny przyjeżdża raz na miesiąc może rzadziej. Pracuje w dużej firmie.
Darek – młodszy barat Majki. Ma 16 lat. Mieszka z mamą z rodzeństwem widział się z 5 razy.
Adrian – ma 24 lat i jest bratem Adama. Skończył liceum a potem zaczął imprezować.

 
Następny rozdział pojawi się jutro albo pojutrze. Miłego wyczekiwania ;)

"Nic nie trwa wiecznie" Rozdział 2


„Nic nie trwa wiecznie”

Rozdział 2

‘’Ania’’

Wchodzę do szkoły a tam kogo widzę?! A raczej co! Bo inaczej nie da się jej określić! Zawsze musi mi popsuć dzień no po prostu to już chyba jej tradycja. Gdzieś w oddali słyszałam jak ktoś mnie woła .. Znajomy głos coraz bardziej się do mnie zbliżał. Nie zatrzymałam się. Zaczęłam już prawie biec gdy nagle wołania zaczęły cichnąć a ktoś złapał za moją rękę i tym sposobem zatrzymał. Podniósł moją głowę do góry. Nie chciałam patrzeć mu w oczy więc zamiast na niego skierowałam głowę w przestrzeń za nim. Jednym sprawnym ruchem przyciągnął mnie do siebie. Poczułam jak mnie przytula i całuje w czubek głowy.
- Mówiłem ci już coś na ten temat prawda? Mówiłem ci żebyś się nią nie przejmowała.
- Łatwo ci mówić.. to nie ty użerasz się z głupimi myślami że może jednak nic dla ciebie nie znaczę ..- zaszlochałam
- Mówiłem ci wiele razy że ona nic dla mnie nie znaczy, że kocham tylko i wyłącznie ciebie i to się nigdy nie zmieni. – westchnął
- Wiem
- To dlaczego się martwisz?
- Bo nie mogę patrzeć jak ona się koło ciebie kręci- warknęłam na co się zaśmiał
- Jesteś zazdrosna o nią? Serio?
- Nie, udaję wiesz. Żeby inni kolesie wreszcie mieli u mnie jakieś szanse.- spiął się lekko gdy usłyszał moją odpowiedź więc uśmiechnęłam się lekko na znak że żartuję. Widząc to rozluźnił się.
- Uwielbiam kiedy jesteś o mnie zazdrosna i uwielbiam patrzeć jak zabijasz wzrokiem wszystkie dziewczyny które znajdują się obok mnie lub na mnie patrzą. Po prostu to kocham.- zaśmiał się, a ja uderzyłam go w ramię
- Ej ej ej to nie jest śmieszne.- odpowiedziałam i wtuliłam się w niego mocniej. – po prostu mi na tobie zależy i nie chcę cię stracić
- Wiem. Ja też cię kocham.
W momencie kiedy chciał mnie pocałować zadzwonił dzwonek na lekcję więc odsunęłam się od niego i pociągnęłam lekko zrezygnowanego chłopaka w stronę klasy.
- Wspominałem już jak bardzo nienawidzę szkoły? – zapytał się a ja zaczęłam się śmiać.
Weszliśmy po schodach na ostatnie piętro i skierowaliśmy się pod salę matematyczną. Wzrokiem odszukałam moje przyjaciółki i puściwszy rozmawiającego chłopaka podbiegłam do niech.
- Słabo wyglądasz. –skwitowała Katina
- Czyżby Monika? – uniosła brew Majka po czym pokiwałam smętnie głową i weszłam do klasy.
Na matematyce siedziałam razem z Katiną ponieważ Maja dotrzymywała towarzystwa Michałowi.
Podczas lekcji nie wydarzyło się nic ciekawego oprócz tego że znowu prawie usnęłam. Pomimo tego iż nie uczę się zbyt często i nie uważam na lekcjach rodzice nie mogą przyczepić się do moich ocen gdyż co roku zdaję ze średnią 5.0. Dzisiaj kończyłam godzinę wcześniej niż Adam i dziewczyny ponieważ nie chodziłam na niemiecki. Miałam do wyboru powrót do domu autobusem lub z buta. Postanowiłam, że zrobię sobie spacerek i wstąpię jeszcze na jakieś małe zakupy gdyż do 19 zostało jeszcze 5 godzin a do domu miałam jakieś 30 czy 40 minut na pieszo. Wyciągnęłam z plecaka mojego iPhona oraz słuchawki po czym włączyłam pierwszy lepszy utwór z playlisty i żwawo ruszyłam w kierunku domu. Po 30 minutach doszłam do sklepu spożywczego i weszłam kupić sobie coś do jedzenia. Padło na czekoladę milkę oreo, mirindę oraz jakieś lasy. Jednym słowem wszystko co nie zdrowe. Podeszłam do kasy zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu kontynuując mój powrót do domu. Po wejściu do domu od razu skierowałam się do mojego pokoju, przebrałam w coś luźniejszego i sprawdzałam godzinę. Dochodziła 15 więc zostały mi jeszcze 4 godziny do spotkania z Adamem. Postanowiłam że na początku odrobię pracę domową. Na szczęście nie miałam zbyt wiele do obrabiania bo tylko 2 zadania z matematyki i 3 z angielskiego. Z lekcjami uwinęłam się w niecałą godzinkę. Spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze 3 godziny więc postanowiłam coś pooglądać. Zabrałam z łóżka dzisiejsze zakupy i zeszłam na dół do salonu. Rozsiadłam się na kanapie i włączyłam urządzenie zwane telewizorem. Przerzucałam kanały jak głupia niestety nie znalazłam nic wartego mojej uwagi. Wyłączyłam telewizor i wstałam z kanapy z chęcią powrotu do pokoju. Po drodze wstąpiłam jeszcze do kuchni po wodę i przy okazji wyrzuciłam śmieci jakimi były paczka po chipsach i czekoladzie oraz pusta butelka mirindy. Wyszłam z kuchni i skierowałam się na górę do pokoju, związując jednocześnie włosy w niedbałego koka. Po wejściu do pokoju odpaliłam leżącego na łóżku MacBooka i wbiłam na FB. Nie zobaczyłam tam nic nowego oprócz tysiąca nowych selfie Moniki. Zamknęłam FB i przejrzałam besty. Musiałam mi się przysnąć ponieważ obudziło mnie pukanie do drzwi. Niechętnie zwlekłam się z łóżka po czym nie spieszą się zeszłam na dół krzycząc że już schodzę. Stanęłam przed drzwiami wejściowymi przekręciłam zamek i uchyliłam drzwi. Moim oczom ukazał się nie kto inny niż Adam.      

Następny rozdział powinien pojawić się jeszcze dzisiaj razem z przedstawienie postaci :) życzę miłego czytania i komentowania! ;)

piątek, 2 stycznia 2015

"Nic nie trwa wiecznie" Rozdział 1


 „Nic nie trwa wiecznie”

Rozdział 1.

‘’Adam”

Jak każdego dnia o godzinie 6 obudził mnie budzik. Pierwszy dzień tygodnia jak każdy inny zacząłem od ogarnięcia FB. Oprócz wiadomości od Michała, mojego najlepszego przyjaciela nie zobaczyłem tam nic nowego więc odłożyłem telefon z powrotem na szafkę. Wstałem z łóżka i poszedłem wziąć poranny prysznic. Postanowiłem ubrać dziś szary t-shirt , czarną bluzę oraz dżinsy. Kiedy byłem już gotowy spakowałem do plecaka książki i zszedłem na dół do kuchni zjeść śniadanie. Oczywiście jak zwykle rodziców nie było już w domu. Zresztą prawie w ogóle ich nie było zawsze najważniejsza była tylko praca. Zerknąłem na zegarek , było wpół do 8. Wziąłem jabłko z koszyczka , zgarnąłem kluczyki z blatu, zarzuciłem kurtkę z na plecy, ponieważ na dworze było -5 stopni ubrałem buty i ruszyłem w kierunku mojego audi r8, którego dostałem od rodziców na 18 urodziny. Obok podjazdu zauważyłem Anie która już na mnie czekała, uśmiechnąłem się do niej a kiedy podeszła pocałowałem ją.
- Spóźniłeś się. –odezwała się
-Nie. To ty przyszłaś za wcześnie. –odpowiedziałem na co uśmiechnęła się i mnie pocałowała. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyłem w kierunku szkoły.

‘’Ania” (w tym samym czasie)
Znowu nie mogłam spać. Te koszmary mnie kiedyś wykończą. Usłyszałam, że drzwi do mojego pokoju powoli się uchylają. Nie podniosłam głowy, ponieważ wiedziałam, że mama przyszła obudzić mnie oraz poinformować, że wychodzi do pracy. Jak codziennie. Po chwili poczułam, że mną lekko szturcha
- Kochanie pora wstawać. Jest już 6.
Powoli niby od niechcenia obróciłam się w jej stronę.
- Dzień dobry mamo. –powiedziałam- o której wrócisz?
- Właśnie chciałam ci powiedzieć, że wrócę dopiero jutro zapewne późno w nocy więc nie czekaj na mnie z kolacją. Muszę jechać pozałatwiać jeszcze parę spraw poza stolicą. – uśmiechnęła się.
- Dobrze. Kiedy już chciała wyjść zawołałam za nią. – Mamo?!
- Tak skarbie.
- A czy w takim razie mogłabym spać dziś u Adama albo on u mnie? – zapytałam uśmiechając się.
- hehe. Tak tylko masz pójść jutro do szkoły i się nie spóźnić! – odparła
- No ale ja przecież zawsze chodzę do szkoły. Skąd niby takie podejrzenie że mogłabym nie pójść? –zaśmiałam się a wraz ze mną mam po czym podeszła do mnie, pocałowała w czubek głowy i wyszła z pokoju. 
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy po czym otworzyłam ją i przez chwilę zastanawiałam się na tym co dziś ubiorę. Po chwili chwyciłam za czarną bokserkę, niebiesko-czarną koszule w kratę i czarne rurki. Pobiegłam do łazienki wzięłam szybką kąpiel a następnie zrobiłam lekki makijaż oraz uczesałam włosy w wysoką kitę. Zbiegłam na dół zjadłam i przygotowane przez mamę naleśniki. Po zjedzeniu wstawiłam naczynia do zmywarki i wróciłam na górę po plecak. Zeszłam na dół ubrałam kozaki kurtkę i ruszyłam w kierunku domu naprzeciwko. Kiedy przechodziłam przez ulicę spojrzałam na zegarek w telefonie byłam idealnie z czasem tak jak zresztą codziennie. Stałam na podjeździe kiedy nagle drzwi od domu otworzyły się a w nich stanął Adam z jabłkiem w budzi. Wyglądał uroczo. Kidy mnie zobaczył uśmiechną się i podszedł a następnie pocałował.
- Spóźniłeś się.-powiedziałam
- Nie. To ty przyszłaś za wcześnie. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
Następnie wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Podczas jazdy trwała ciszą którą przerwałam
- Hmm.. –spojrzał na mnie
- Coo? – zapytał uśmiechając się
- Mojej mamy nie będzie na noc . co ty na to żebyśmy zrobili sobie prywatną noc filmową? – odpowiedziałam lekko się śmiejąc

‘’Adam”
- Mojej mamy nie będzie na noc. Co ty na to żebyśmy zrobili sobie prywatną noc filmową? –zapytała
Zaśmiałem się i pomyślałem że nareszcie będziemy mieli chwilę prywatności.
- Hmm kusząca propozycja – odparłem poruszając brwiami na co oboje się zaśmialiśmy .
- Więc dziś o 19? –pokiwałem głową- U mnie czy u ciebie?
- Możemy u mnie. –zaproponowałem
- A twoi rodzice? Nie będą mieli nic przeciwko? – spytała uroczo
- I tak ich nie będzie poza tym wierz że cię uwielbiają. –uśmiechnąłem się. Właśnie wjeżdżałem na szkolny parking. Rozejrzałem się w poszukiwaniu jakiegoś wolnego miejsca ponieważ w zimę trudno cokolwiek znaleźć zresztą kłopoty z tym są przez cały rok. Udało mi się coś znaleźć i kiedy zaparkowałem dała mi buziaka w policzek i powiedziała
- Okey. Więc u ciebie o 19 do zobaczenia. Kiedy już otwierała drzwi od auta i chciała wyjść złapałem ją za rękę pytając
- Nie idziesz ze mną.
- Przepraszam ale obiecałam dziewczyną że po mnie wyjdę .
Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem po czym powiedziałem
- Okey. Do zobaczenia w szkole.
Westchnąłem po czym wysiadłem z auta i udałem się w kierunku szkoły. Po wejściu od razu podszedłem do grupki chłopaków stojących na korytarzu i przywitałem się z każdym
- Siemka chłopaki. Co tam?
- Siema Adam. A spoko a u ciebie? – zapytał Kamil
- A gdzie zgubiłeś Anię ? czyżby była chora?
- Nie. Wyszła po dziewczyny. – odparłem
- Oho zaczyna się – spojrzałem w tą samą stronę co koledzy.
Zauważyłem kierującą się w naszą stronę ‘’księżniczkę” szkoły a mianowicie Monikę wraz z jej ‘’chórkiem’’.  Monika nie może znieść myśli że JA chodzę z Anią a nie z nią. Cóż nie wszystko się wszystkim tu podoba. Chciała mnie przytulić ale w odpowiednim momencie cofnąłem się krok do tyłu.
- No wiesz co.! –oburzyła się- Ze mną się nie przywitasz.! Jak ty tak możesz? –krzyczała. W pewnym momencie zauważyłem Anie. która zobaczywszy że stoi z nami Monika ruszyła w przeciwną stronę. Nie zważając na krzyki Moniki ruszyłem biegiem za Anią. Nie stanęła ani nie zatrzymała się wręcz przeciwnie przyspieszyła. Zawsze tak było kiedy widziała ją w moim towarzystwie i pomimo moich licznych próśb aby się nią nie przejmowała nadal była zazdrosna co miało w sobie pewny urok.


no i mamy 1 rozdział :) życzę miłego czytania oraz byłoby mi miło zobaczyć jakiś komentarz ;) 2 rozdział powinien pojawić się jutro aczkolwiek niczego nie obiecuję :)

"Nic nie trwa wiecznie" Prolog


„Nic nie trwa wiecznie”

Prolog.

Adam Waśkiewicz jest chłopakiem o jakim każda dziewczyna mogłaby pomarzyć . Wysoki 18 letni niebieskooki blondyn. Najpopularniejszy chłopak w szkole . Zakochany tylko w jednej , miłości swojego życia . Ani Biernackiej również 18 letniej, wysokiej zielonookiej blondynce , zwykłej dziewczynie wyjątkowej urody , ze zwykłymi problemami i normalnymi przyjaciółmi . Ania i Adam są parą od 1 klasy gimnazjum . Znają się od dziecka. Mieszkają naprzeciwko siebie. Dogadują się idealnie , dopełniają nawzajem. Nigdy nie pokłócili się o coś poważnego , nigdy nie byli osobno dłużej niż 5 dni.
.
.
.
.
Hmm a oto prolog mojego opowiadania mam nadzieję , że wam się spodoba. :) Niedługo dodam 1 rozdział myślę że może jeszcze dzisiaj ;)

Tak Wstępnie :p

Cześć. Nazywam się Patryca i mam 15 lat . Od dawna interesuję się pisaniem opowiadań lecz przez brak czasu oraz odwagi nigdy niczego nie udostępniłam :/ Chciałabym jednak przełamać swój strach przed 'krytyką' i wreszcie coś co nazywam opowiadaniem xD Zachęcam do czytania i komentowania (przyjmuję do wiadomości wszelką krytykę oraz nie pogardziłabym jakimiś miłymi słowami na sam początek :) ) Życzę miłego czytania .! :)