sobota, 21 lutego 2015

"Nic nie trwa wiecznie" Rozdział 7


„Nic nie trwa wiecznie”
Rozdział 7.
‘’Ania’’
Moje przeczucia można powiedzieć, że nie poszły na marne. Chociaż zależy, z której strony na to spojrzeć. Przyjechał i tata i Michał .. Oczywiście nie obyło się bez kłótni.. Gdy tylko się zobaczyli, od razu zaczęli „zabijać” się wzrokiem. Nie to żeby się nie lubili, raczej są o mnie zazdrośni. Tata jest w domu przeważnie raz na rok, kiedy już wróci chce cały ten czas spędzić ze mną i siostrą. To drugie jest raczej nie możliwe, gdyż przed wyprowadzką Marta pokłóciła się z nim i do tej pory się nie pogodzili..
……….. 4 lata temu …….
Dzień jak każdy inny. Taa chciało by się.. 25 marca, sobota, wiosna. Sezon na siedzenie na dworku i opieprzanie się uważam za otwarty. Jako, że wyjątkowo dziś było ciepło bo aż 22 stopnie!, postanowiliśmy razem z rodzinką zjeść obiad w ogrodzie. Wiedziałam co się szykuje, ale nie wspominałam nikomu, w końcu obiecałam jej. Kiedy tematy do rozmów się skończyły i zapadła krępująca cisza, dźgnęłam Martę lekko łokciem, żeby wreszcie powiedziała, a raczej oznajmiła swoje plany, które zamierza zrealizować. Spojrzała na mnie lekko zdenerwowana, chcąc ją pocieszyć wysłałam jej uśmiech. Odwzajemniła go i chciała coś powiedzieć ale zamknęła z powrotem usta. Pokręciłam zażenowana jej postawą głową i postanowiła przerwać tę cholerną ciszę i jednocześnie zmusić ją do mówienia.
- Marta ma wam coś do powiedzenia.
Dziewczyna spojrzała na mnie wściekła i jednocześnie zawstydzona, a rodzice jak na zawołanie podnieśli głowę.
- No słuchamy cię córko. Co chcesz nam powiedzieć? – mama jak zwykle zaciekawiona tym co Marta chce im powiedzieć. Ciekawa jestem czy nadal będzie taka ciekawska kiedy się dowie. Zaśmiałam się w duchu.
- No.. No bo ja.. Noo.. kurczę… ehh..
- No powiesz wreszcie, czy mam to zrobić za ciebie?! – nie wytrzymałam już i powiedziałam coś co nie miało wyjść na jaw..
- To ty wiesz? – zdziwił się tata.
- No tak, to w końcu moja rodzona siostra nie? – wysłałam mu lekki uśmiech. Marta mnie zabije..
- No dobrze mniejsza o to czy wiedziała czy nie, chciałaś nam coś powiedzieć skarbie. O co chodzi? – mama jak zwykle uratowała sytuację. Po paru wdechach moja siostra wreszcie to z siebie wydusiła.
- Przeprowadzam się. Znaczy znalazłam odpowiednią ofertę studiów i zamierzam na nie pójść.
Rodziców normalnie zamurowało. No takiej reakcji z ich strony to się nie spodziewałam. Wymieniłyśmy spojrzenia z Martą i z powrotem przeniosłyśmy wzrok na osoby naprzeciwko.
- Powiecie coś czy nie?
- Aha. – mama jak zwykle niezawodna.
- Powiesz nam chociaż ile minut zajmie ci droga w tą i z powrotem? – zapytał tata.
- Nie tato chciałeś powiedzieć godzin. – wtrąciłam się i to było chyba zła opcja, gdyż poczułam na sobie wściekły wzrok taty, a to właśnie dlatego, że wtrąciłam się do jego rozmowy z córką. U nas w domu panuje zasada: „Nie wcinamy się innym w rozmowę, a szczególnie osób dorosłych, ponieważ jest to niekulturalne, a nie tak nas wychowano” bla, bla, bla… I tak ani ja, ani moja siostra nie stosujemy się do tej zasady. Tak więc odwróciłam swój wzrok, szczerze to miałam ochotę wstać od stołu i pójść pobiegać, byle by nie musieć na niego patrzeć, ani z nim rozmawiać. Tak strasznie stosował się wszystkich zasad i przepisów, że czasem strach było się do niego odezwać, żeby nie wyjść na „nie odrośniętego od ziemi gówniarza, bez prawa do jakichkolwiek rozmów”. Lecz mimo tego zostałam, żeby wspierać moją kochaną siostrę. Jesteśmy ze sobą bardzo zżyte, prawie każdą chwilę spędzamy razem, nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, nawet z Majką nie jesteśmy aż tak blisko. Wracając do tematu jego spojrzenie mówiło, że mam siedzieć cicho. Oparłam się o oparcie, wzięłam do ręki telefon i zaczęłam się nim bawić.
- O czym mówi twoja siostra? – wiedziałam, że dopiero po tym pytaniu rozpocznie się prawdziwa wojna. Ojciec zawsze chciał dla nas jak najlepiej, dlatego też twierdził, że najlepiej będzie jeżeli zostaniemy w Warszawie, tu gdzie jest nasz dom.
- No bo chcę się przeprowadzić, ale nie gdzieś tutaj.
- A gdzie? – w jego głosie można było wyczuć irytację i zdenerwowanie.
- Do Anglii? – to brzmiało raczej jak pytanie, a nie odpowiedź.
- Nie ma mowy! – teraz to już był po prostu wściekły …
- Ale dlaczego? Przecież sam mówiłeś, że zaakceptujesz każdy mój wybór i zawsze będziesz mnie wspierał! Już zapomniałeś?!
- Ale to jest parę tysięcy kilometrów stąd! Jak ty sobie to wyobrażasz?!
- Jak ja sobie to wyobrażam?! Póki co to ciebie nie ma prawie w ogóle w domu!
- Kochani uspokójcie się! Kłótnią niczego nie wskóracie!
- Ja to co innego! Ja pracuję na to żebyś ty miała co jeść i miała w czym chodzić!
- No i właśnie o to chodzi! Powinieneś dać mi szansę! Tato jestem już dorosła i chcę podejmować własne decyzje.
- Może i jesteś dorosła, ale na pewno nie jesteś poważna i nie potrafisz o siebie zadbać! Zachowujesz się jak dziecko Marta. Tu impreza, tam impreza. Niedługo oświadczysz nam, że jesteś w ciąży i, że nie wiesz kto jest ojcem! – teraz to już przesadził.. Spojrzałam się na Martę. Miała łzy w oczach.
- Mikołaj. – upomniała go mama.
- Co Mikołaj?! Ty nic nie powiesz?! Jasne, że nie.. Nigdy nie potrafiłaś otworzyć gęby!
- Przestań już do cholery, bo przesadzasz! Widzisz coś złego w tym, że nasza córka chce się kształcić?!
- Nie.. Ja widzę coś złego w tym, że chce wyjechać!
- Oj przestań już z tym wyjazdem! Kiedyś musiało to nastąpić.. i dobrze o tym wiesz!
- Powiedziałem NIE I KONIEC KROPKA! Nie będę więcej rozmawiał na takie tematy. W Warszawie są świetne warunki na naukę, nie wiem dlaczego tego nie doceniasz..
- Ależ tato. Istnieje coś więcej niż tylko Warszawa i kto jak kto, ty powinieneś wiedzieć o tym najlepiej!
- Przestań już gadać o tym bo pieprzysz bez sensu! Nigdzie nie jedziesz, masz dom, masz rodzinę, a nie Anglia jej się kuźwa wymarzyła…
- Tato przestań! Ona chce tylko spełniać swoje marzenia! Tobie się udało, dlaczego nie pozwolisz jej na to samo?
- Powiedziałem ci, że masz się nie wtrącać, więc się nie odzywaj smarkulo.. –teraz to już po prostu nie panował nad sobą.
- Mikołaj wyjdź. – mama nie była już w stanie powiedzieć nic więcej. Miała dość tej kłótni, widziałam to w jej oczach.
- Że co ty do mnie mówisz?! No chyba sobie ze mnie kpisz..
- Powiedziałam wyjdź..
- Heh.. Jesteście wszystkie siebie warte. – rzucił widelcem w talerz i wyszedł z ogrodu.
………
Ostatecznie, po wielu kłótniach i nieprzespanych nocach, stwierdził, że ma to gdzieś i niech robi co chce. Od ich ostatniej kłótni, ani ze sobą nie rozmawiali, ani się za bardzo nie widzieli. Dlatego też tata nie miał nigdy okazji jej przeprosić, chociaż my z mamą i tak w to nie wierzymy. Sądzimy, że i tak zacznie jej to wypominać i znowu skończy się na kłótni. Pomimo tamtego pamiętnego dnia, nie straciłam kontaktu z tatą, w zasadzie to byliśmy bardzo zżyci i tak zostało do tej pory. Jako iż są to pierwsze święta jakie spędzimy w gronie całej rodziny, jestem przeogromnie szczęśliwa. A raczej z powodu, że spędzę je razem z tatą. Od jakichś 6 czy 7 lat nie był obecny na uroczystości, nie wiem czy ze względu na obecność Marty, czy rzeczywisty brak czasu.. w każdym bądź razie w tej chwili muszę wybierać pomiędzy ojcem, a ukochanym…


No i macie.. Jest kolejny rozdział. Miał wyglądać trochę inaczej, ale tak jakoś dobrze mi się pisało tą całą kłótnię, że pomyślałam, że będzie ona głównym wątkiem tego rozdziału. :) Mam nadzieję, że się podoba. Ten rozdział jest długiii i to dlatego, że chcę wam jakoś wynagrodzić moją nieobecność ;)
Zapraszam do czytania i KOMENTOWANIA ! Bez tego nie będzie kolejnego rozdziału :**
Huehuehue taki mały szantaż <33



5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. najdłuższy ze wszystkich :v postaram się aby następne były dłuższe :**

      Usuń
  2. Czekam na kolejny rozdział ciekawe czy w święta coś się wydarzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. heh, tak szczerze to sama nie wiem czego wymagam od tego opowiadania :p znam tylko jego koniec xD najlepsza akcja rozwinie się dopiero jakoś tak w okresie letnim ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Możesz już dodać kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń